W obliczu aktualnej sytuacji na Świecie, zagrożenia ze strony terrorystów ISIS i nie tylko, wiele kierunków wakacyjnych podróży stało się zbyt niebezpieczne. Jeszcze kilka lat temu Egipt, Turcja były oblegane przez turystów, dziś sytuacje nieco się zmieniła. Choć mam znajomych, którzy w ubiegłym roku polecieli do Turcji i byli bardzo zadowoleni, to mam też takich, którzy odwołali swoje wczasy po czerwcowych eksplozjach na lotnisku w Stambule. Przyznaję, że sam rozważałem Turcję, gdyż ceny były bardzo atrakcyjne, a standard hoteli w Turcji jest bardzo wysoki.
Jak nie Turcja to co?
Możliwości wbrew pozorom pozostaje wiele, Skupię się jednak na naszym wyborze wakacyjnego wyjazdu 2016. Przeglądałem oferty biur podróży i choć Turcja kusiła atrakcyjną ofertą, wybór Padł na Bułgarię, najstarszy bułgarski kurort Św. Konstantyn i Elena. Miejscowość w sąsiedztwie jednego z największych miast w Bułgarii – Warny, a także kilka kilometrów od najpopularniejszego wakacyjnego kurortu w Bułgarii – Złotych Piasków.
Zarezerwowaliśmy więc przez jedno z popularnych biur podroży 7 dniowy urlop w Hotelu Koral. Stosunek jakości do ceny oceniam jako dobry. W Hotelu czysto, ręczniki były zmieniane 3 razy, raz zmieniona była pościel. Przy dużej wilgotności powietrza jaka panowała częste zmiany są jak najbardziej uzasadnione.
Hotel Koral posiada własny basen, do którego nie można jednak wchodzić po 21 godzinie. Basen czysty, zadbany, niestety otwarty dla wszystkich. Ponieważ położony jest tuż obok chodnika, często odwiedzali go tubylcy i goście innych hoteli, które nie posiadały własnego basenu. Problemem są również leżaki, których jest za mało. Rano tuz po przebudzeniu trzeba było zejść na dół i zarezerwować sobie leżak, kładąc na niego ręcznik.
Jedzenie w Bułgarii
Wyjazd rezerwowaliśmy w opcji All Inclusive więc korzystaliśmy z posiłków serwowanych w hotelu. Tutaj szału nie ma. Jedzenie w Bułgarii jest dość mdłe i mimo, że można było jeść do oporu schudłem 🙂 Pominąwszy codziennie serwowane różnego rodzaju wędliny, jajka pod różnymi postaciami, ciasteczka itd. trafiały się perełki typu małże, które przyznaję jadłem pierwszy raz. Można również zjeść na mieście, jedzenie jest dość tanie i smaczne. Córką codziennie korzystała z naleśnikarni położonej w drodze na plażę. My natomiast skorzystaliśmy z okazji by spróbować raka, który kosztował chyba niecałe 4 zł.
Piękne piaszczyste plaże w Bułgarii?
Nie przesadzałbym, daleko im do polskich plaż nad Bałtykiem. Morze Czarne jest dużo cieplejsze i woda jest bardziej przejrzysta. Niestety plaże w Św. Konstantyn i Elena nie zachwycają, są małe i pełno jest kamieni. Tam gdzie jest kawałek piaszczystej plaży najczęściej leżą leżaki hotelowe i wstęp jest płatny. Znaleźliśmy na drugi dzień kawałek plaży piaszczystej, wielkości może kilkunastu arów. Wystarczyło. Fakt, że można wejść do wody bez szoku termicznego rekompensowało nie wiele miejsca na piasku. Popołudniami plaże są raczej puste. Mało ludzi spędza czas nad brzegiem morza. My codziennie przychodziliśmy pospacerować.
Delfinarium Warna
Jednego dnia wybraliśmy się do Warny, jednego z największych miast Bułgarii. Dookoła otacza nas widok jak w Polsce za czasów komuny. Szare, brzydkie ulice, pełno betonu. Nie pojechaliśmy jednak zwiedzać miasta. Celem naszej podróży było znajdujące się w Warnie Delfinarium. Bardzo fajne miejsce, zabawnie poprowadzone przedstawienie z udziałem delfinów, które przypadnie do gustu zarówno dzieciom, jak i dorosłym. Jeśli będziecie w okolicy to polecam!
Czy warto jechać do Bułgarii
Osobiście uważam, że warto. Bułgaria to tani kierunek wakacyjnych podróży, który wraca do łask. Mimo, że czuć tam jeszcze „komunę” i w Warnie można poczuć się jak w czasach PRL-u, to kurorty powoli nadrabiają stracony czas. Barierę stanowi język, a właściwie brak znajomości języków obcych (angielskiego, niemieckiego) przez obsługę hoteli, która najchętniej rozmawia po rosyjsku. Myślę jednak, że to również się zmieni i już wkrótce będzie można porozumieć się po angielsku. Jeśli chodzi o hotele, plaże, wodę w morzu to wszystko na oceniam na plus, szczególnie, że cały urlop na trzy osoby kosztował niewiele ponad 5 tysięcy złotych z wyżywieniem All Inclusive. Choć następnym razem zastanowiłbym się czy jest sens korzystać z tej opcji 🙂